niedziela, 16 stycznia 2011

MINI RECYKLING I JAK SIĘ ZARABIA NA VINTAGE NAIWNOŚCI

Czy tylko ja tak cierpię na dramatyczny brak czasu i niemożność poskładania się w jakąś solidną całość? Nazbierało mi się już mnóstwo tematów i rzeczy do pokazania ale wracam zbyt późno do domu by złapać ostatki dziennego światła i pstryknąć sensowne zdjęcia, weekendy przepływają między palcami spędzane na byle czym...ech. Zaczynam tęsknić już bardzo mocno za słońcem... nie narzekam na zimę, jest bo być musi ale gdzie podziały się te zimy, gdy śnieg tak skrzył się w promieniach słonecznych, że musiałam nosić ciemne okulary by chronić oczy...no gdzie się pytam? No trudno. Byście o mnie nie zapomniały wrzucam na szybko pstryknięty jeszcze szybciej zorganizowany mini recykling:) Stłukłam pokrywkę jednego z moich słoi znanych już nie tylko z mego bloga. W najmniejszych z tego typu w kuchni trzymam przyprawy. Wściekłam się bo żal mi zawsze strasznie takich rzeczy. Już miałam wyrzucić słoik ale... postawiłam na stół i włożyłam świeczkę... zero wysiłu, a mieliśmy nastrój do obiadu:))) Przez jego żłobione ścianki powstały piękne cienie:)


No i jeszcze druga część tego co mam dziś do powiedzenia:) Tak sobie obserwuję... czytam, oglądam... i nieraz oczom uwierzyć nie mogę. Fascynuję się klimatami vintage, retro, rustykalnymi...itp. Same wiecie:) Nie ja jedna, prawda?:) Kupuję gazety wnętrzarskie, kolekcjonuję zdjęcia, pomysły, inspiracje... czytam, oglądam blogi, sama bloga założyłam..:) Malutkimi kroczkami urządzam od podstaw moje "dziewicze" mieszkanie:) Dobieram element po elemencie, ciułam kasę na każdą rzecz, poluję długo na wszystko bo nie stać mnie by tak po prostu kupić sobie to co mi sie podoba. Vintage jest teraz 'trendy' (nienawidzę tego słowa), styl starej Francji, klimaty skandynawskie...z jednej strony to dobrze bo coraz więcej osób ma gustowne mieszkania, a z drugiej strony...przepraszam za to stwierdzenie ale mnóstwo naiwnych ludzi podąrzających ślepo za modą nabija kasę średnio uczciwym sprzedawcom. Bo jak inaczej nazwać osobę, która wciska mi za stówę coś made in china wyprodukowane za ćwierć dolara mówiąc mi, że to produkt z Danii czy Holandii, albo co gorsza, że autentyczny 'staroć' kilkudzisięcioletni... Krew mnie zalewa. To co modne to od razu drogie... O ludzka naiwności...! Ostatnio kupiłam sobie, tak na poprawę nastroju, pierdółkę do salonu. Kosztowało mnie to kilkanaście złotych, spodobało mi się i jest idealnie w klimacie naszego pokoju. Przedmiot ze sklepu z artykułami gospodarstwa domowego, sporych rozmiarów, wiadomo że nowy tylko stylizowany, cena zadowalająca. Jakież było moje zdziwienie gdy dwa dni później widzę taką skrzyneczkę tylko dwa razy mniejszą!! w jednym z modnych sklepów z modnymi klimatami za 55 zł!!! plus oczywiście przesyłka... Dodam tylko, że nie pierwszy raz się z tym spotykam...



Fajna rzecz, nie? I warta swojej ceny... w przeciwieństwie do tej z super modnego sklepu dla super znawców modnych klimatów:) Pozdrawiam dziewczyny i nie dajcie się nabijać w vintage butelkę!:)

32 komentarze:

ABily pisze...

Uwierz...nawet w Holandii moga trafic się świetne chińskie nabytki...orginalny nowy brocant jak zachwalają sprzedawcy:P Handlarze zrobia wszystko by towar się sprzedał, kupujący powinni byc bardziej rozsądni i raczej kupić coś co im się podoba,nawet jesli kosztuje 5 zl w zelaznym a nie za marke bądź ewentualnie tzw pochodzenie:)

Bellisima pisze...

Witam:):) ja zbieram stare rzeczy od..20 lat,wtedy wszystko lądowalo na smietniku i...zdażyło mi sie dwa moze trzy razy z takiego miejsca w lesie,przynieść do domu prawdziwe cuda! To prawda:)miejmy oko na to co za bardzo wychwalane :)bo prawie zawsze prawda tu nie jest prawdą.Serdecznie pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do mnie:):)

folkmyself pisze...

Każda rzecz jest warta tyle ile ktoś jest gotów za nią zapłacić!
A nabytki cudne!

Mona pisze...

no cóz ja juz trochę na tym swiecie żyję..i tak już jest ..poprostu trzeba mieć głowę na karku i mysleć przy zakupach....
Jestem tak jakoś nauczona, że dużo rzeczy robię sama , zanim coś wyrzucę ogladam to parę razy czy nie zrobię z tego czegoś innego , jak np. ty ten fajny swiecznik ze słoika..itp..Gratuluję zakupów i dalszych pomysłów ..:)

bozenas pisze...

To fakt:)można się dac nabic w butelkę jak się nie pomyśli i kupuje emocjami:))))a vintage to mój ulubiony styl szczególnie w ubiorze:)))

magdalena pisze...

och, ja czekam na swoje "dziewicze" miejsce, które od samego zera, od początku będzie tylko moje! takie jak sobie wyśniłam! I nawet dam się nabić w butelkę (ale tylko raz, nie więcej), żeby coś mieć, co będzie pasować tylko do mnie :)

ale "świecznik" przedni. No, przecudy!

Myszka pisze...

Ale cukiereczka upolowałaś:)
Oj prawda to, co piszesz. Na wszystkim chcą fortunę zrobić:(

Agata pisze...

Masz calkowita racje co do tego nabijania w butelke. Ja mieszkam w Hiszpanii i jako, ze tutaj styl vintage nie jest jeszcze tak popularny to sprzedawcy uzywaja sobie na calego. Jest tylko kilka sklepow, w ktorych ceny sa jak z kosmosu.

♥laurentino pisze...

Ale piękne zdobycze ;)
Pozdrawiam cieplutko;)

Unknown pisze...

piękną skrzyneczkę upolowałaś za piękne pieniądze :)

a co do naciągania, niestety, już kilka razy widziałam takie same cuda od kilku do kilkudziesięciu nawet złotych - bo niby renomowany sklep i niepowtarzalne rzecz, a ceny z kosmosu za chińskie wyroby
trza być ostrożnym i szukać, szukać i szukać prawdziwej okazji

pozdrawiam serdecznie
buziaki

Dag-eSz pisze...

Ja w Szczecinie, w swojej ulubionej hurtowni kupowałam śliczne rzeczy!!! o wiele taniej niż w sklepie internetowym - gdzie sprzedają fajne rzeczy w naszym stylu ;) skoro sklep istnieje dalej, tzn że ma klientów... A ja się cieszyłam jak mogłam coś kupić np za 50zł a nie za 100zł jak nie więcej. Pokazywałam szafę u siebie na blogu kupiłam ją również ponad połowę taniej niż w tych sklepach ;) mam pełno dupereli u siebie ale większość kupuję po taniości ;) sama robię, albo mam z odzysku :) i z tego jestem zadowolona. Rozwalają mnie ceny jakie mają rzeczy postarzane - tak jak piszesz, czasem wystarczy kubełek białej farby :)))
Słoneczka życzę i czasu na wykonanie "tych" rzeczy :)

greyhome pisze...

Podzielam Twoją opinię w całej rozciągłości. Ceny tych "naszych " drobiazgów czasami są absurdalne.
Oczy sie śmieją do nich ale rozsądek po zobaczeniu ceny ostudza nasza radość i chęć do kupna. A wiadomo chciałybyśmy dużo i od razu, mieć to u siebie, eksponować, cieszyć się tym. Czasami oglądam oferty na allegro, w sklepach int. , wybieram parę rzeczy , które muszę natychmiast, już mieć..........i co podliczam, sumuję , dodaje przesyłkę wychodzi jak nic 300 zł...........i odpuszczam, bo to już konkretne pieniądze........także pozostają nam polowania, przerabiania, przemalowywania.........a biała farba na szczęście nie jest droga:)))))))))

Pozdrawiam Patti

MariaPar pisze...

Oj, Ja też jestem wyczulona na chińską, masową produkcję. Świetnie wykorzystałaś słoik. Piękna gra świateł.
Pozdrawiam serdecznie

Mira pisze...

Drugie życie słoja ... pierwsze praktyczne, drugie magiczne. Zasada numer jeden - nie wyrzucać! na wielu blogach można zobaczyć zaskakujące metamorfozy rzeczy starych czy zepsutych. A sklepy... no cóż... im więcej w mediach o jakimś modnym stylu, tym wyższe ceny w sklepach i galeriach. Nam pozostaje prawdziwe detektywistyczne szperactwo, szukanie, polowanie na okazje. W najmniej spodziewanym miejscu, bez szyldu "galeria" czy "vintage" można znaleźć prawdziwe perełki. czego Tobie i nam wszystkim życzę.

Bree pisze...

Ja tez doswiadczam chinszczyzny i to prawie na kazdym kroku, owszem czasem uda sie wyciagnac jais rarytasik. Mam swoje ulubione sklepy w ktorych zawsze jak szukam to cos wynajde, ceny w drozszych mnie powalaja na kolana i ograniczaja, denerwuja mnie sytuacje gdy niektorzy nabijaja Nas w butelke, na szczescie mam "oczy"
Swietnie wkozystalas sloj, daje piekne swiatlo, a zakup rewelacyjny.
Pozdrawiam serdecznie

Inkwizycja pisze...

Oj, fajna rzecz, bardzo!
Też widziałam ją w sklepie internetowym za okrągłą sumkę i nawet się trochę pośliniłam, ale... nie uległam. Pomyślałam, że mogę podobną zrobić sama (kiedyś ;-). Super Ci się zakup udał!
A świecznik ze słoja musi dawać piękny efekt... no i jest już przedmiotem "z historią" ;-)
Ściskam...

Ana.Anything pisze...

Oj święta prawda...sama ostatnio byłam świadkiem takiego procederu...kiedy w galerii handlowej zauważyłam z daleka piękną kwiaciarnię z vintage-ozdobami...ale ceny? 50 zł za 10-cm swieczkę z zatopiona kawą i owiniętą rafią to przecież złodziejstwo! 200 zł za zegar? Wolę zrobić sama:) Pozdrawiam:) A nabytek sliczny:)

Kamila pisze...

Wiesz, niektórzy podporządkowują sprzedaż marce..i to chyba za nią każą płacić. Mamy podobne spostrzeżenia i słoiki bez pokrywki (mój obecnie improwizuje wazonik).

Agnes pisze...

Cóż tu dużo mówić. Popyt dyktuje ceny. Ale gadżet świetny.

katesz pisze...

Ja też kiedyś nie zwracałam uwagi na stare rzeczy, robienie czegoś z niczego itp. Zafascynowana witrynami modnych sklepów poszłam po rozum do głowy, przejrzałam internet i znalazłam wiele blogów takich jak ten, które pozwalają za niewielkie pieniądze, dać starym rzeczom nowe życie i radość dla moich oczu :)Szkoda tylko, że mój tutejszy targ staroci jest ubogi, ale jakoś sobie radzę.
Pozdrawiam

Sunsette pisze...

Na szczęście nie musimy biegać za markami, bo piękności vintage można spotkać wszędzie, tylko trzeba dobrze patrzeć - jak widać na Twoich zdjęciach;) Ze słoikiem poszło Ci świetnie. Może poradzisz coś na moją niezdarność? Bo ja niestety rozbiłam słoik i została sama przykrywka, hihi (i to był taki większy słój, ależ mi go żal było... - ale pokrywki nie wyrzuciłam;))

Moje miejsce na Ziemi pisze...

Masz rację, niektórzy mocno przesadzają z cenami...

Mnie też brakuje czasu na wszystko, ale teraz zaczynam ferie może jakoś nadrobię zaległości!

Pomysł ze słojem bardzo udany!

pozdrawiam ciepło!

papierniczka pisze...

Witajcie,
zajrzałam tutaj przez przypadek i strasznie mi się spodobało, więc... będę częściej... :)
A w kwestii przedmiotów "vintage made in CHRL", wierzcie mi - znam mnóstwo Pań, które uwielbiają płacić za takie rzeczy niemałe pieniądze, w myśl zasady "kosztowało dużo, znaczy że warto było". I gdyby chcieć im to sprzedać za mniej, byłyby raczej niezainteresowane. Zatem - są klienci - jest biznes. Prawa rynku.
Pozdrawiam!

lambi pisze...

Ja nie wiem...mnie misie za 190 euro rozwalają:) Chyba z humorem trzeba do tego podchodzić i po prostu... window shopping czasami urawiać:) Szczególnie jak oszczędza się na gazetach :)) Klausiku, życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku i przesyłam uściski:)
Gdzieś to cudo z uszkami dorwała ? :)

artambrozja pisze...

Klaus świecznik ze słoja - świetny pomysł :)
Co do cen i nabijania w butelke - o tak !!
Nabijają małe sklepiki internetowe i allegro również.
Ostatnio kupiłam śliczną szafeczkę na klucze od blogowej koleżanki za bardzo przystępną cenę i jestem zadowolona. Szperając po allegro znalazłam dokładnie taka samą dwa razy droższą :/
Znalazłam też w pewnym internetowym sklepie skrzynki na zioła za 70 - 80 złotych - mój mąż robi dokładnie takie same, ja je maluje i rozdaje znajomym :)
buziaki :**

madzika pisze...

Witaj ,poruszyłaś ciekawy temat.Jeżdzę czasem na warszawską giełdę staroci tzw.Koło, obserwuję tam to zjawisko.Kiedy chcę coś kupić nigdy nie pytam " ile to kosztuje" , tylko " na ile pan/pani to ceni?" -a potem zaczynają się targi.To pytanie to taki sygnał dla sprzedawcy,że nie ma do czynienia z pierwszą lepszą naiwną, a rzeczy są tyle warte ile za to ktoś chce dać. pozdrawiam cieplutko

Kajka pisze...

Czytając Twój post pomyslałam o Kole jak Madzika. Byłam tam nawet ostatnio i z niesłabnącym żdziwieniem obserwowałam wysyp nowych cwaniaków. Wychodzą jak grzyby po deszczu. I tylko od nas zależy czy damy się zrobić na przysłowiowego jelenia.
Pomysł ze świeczką super
Pozdrawiam cieplutko

Mona pisze...

zajrzyj do mnie ..Bitwa pod Grunawaldem haftowana krzyżykami..pozdrawiam..

agawphotography pisze...

Oj prawdę piszesz, czasem te super modne sklepy ostro przesadzają :) Nie ma to jak wyczarować coś samemu :) Jestem tu całkiem nowa, ale pozwolisz, że się rozgoszczę :) Pozdrawiam

markosia pisze...

Skrzynka bardzo fajna. Ja nie lubię przepłacać za "masówkę" natomiast za rzeczy uszyte lub zrobione przez Dziewczyny (ukłon w Waszą stronę) zawsze zapłacę - uwielbiam Anieliny i rezcy robione ręcznie, niepowtarzalne, urokliwe - PIĘKNE, pozdrawiam

Elisse pisze...

Czytam i czytam, oglądam i podziwiam i nie wiem kiedy nadrobię zaległości :) A ceny...no cóz..tak to już jest, ja kupiłąm bluzkę śliczniutką ,ż koroneczki , od jakiegoś skośnego i do tego jeszcze w promocji za chyba 20 zł- identyczną, nawet z tą samą metką znalazłam w centrum handlowym za 140..i tak to już niestety będzie :)

Unknown pisze...

ciesze sie ze do ciebie trafilam bo bardzo mi sie tu podoba:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...