niedziela, 28 listopada 2010

NADRABIAM...

...zaległości. Na bloggerze jak nie piszesz to prawie Cię nie ma:) A jak nie komentujesz to już w ogóle... U mnie ciągle pod górkę, stresy, stresy i jeszcze raz stresy. Nie mogłam pisać, robić zdjęć, ani czytać co u was słychać. Podobno wszędzie już przygotowania świąteczne pełną parą, masowa produkcja zawieszek, ozdóbek, ciasteczek...a u mnie cicho sza... Tu jakieś straszne awantury, zawiści i złości ... a u mnie śnieżek prószy, mróz za oknem i mróz w duszy. No ale nic to, jakoś tam zawsze człowiek prze do przodu, bo w sumie innego wyjścia nie ma:) Wracam do was dzisiejszą zimową porą, mam nadzieję że zdążę pozaglądać w moje ulubione miejsca i choć kilka słów zostawić.
W międzyczasie...
Wygrałam candy u Oli. Karty z zeszytu nutowego i retro kobiety w pięknych strojach. Jedna karta już doczekała się oprawy i wędruje po pokoju. Docelowo będzie wisieć na ścianie, ale to dopiero jak zbiorę wszystkie elementy kompozycji:)

       


Nabyłam dwa kolejne przedmioty do wypełniania przestrzeni życiowej:) Piękny talerz cynowy i ogromny słój (ten obok konika), kolejny do kolekcji o różnych rozmiarach:) Na razie chomikuję w nim orzechy na zimę, kiedyś będzie stał w mojej wiejskiej kuchni:) Marzy mi się taka, w której nie będzie żadnych plastików, żadnych foliowych opakowań tylko wszystkie produkty będą stały w pięknych słojach różnej maści i wielkości:)



I takim to sposobem moja witryna powolutku zaczyna się wypełniać i nabierać wyrazu, a mój chłodny do tej pory salon krok po kroku, z każdym nowym przedmiotem staje się coraz bardziej przytulny i 'domowy':)



Na koniec jeszcze zbliżenie na cudny woreczek, który dostałam od Sylwii:) Wiąże się z nim grubsza historia, gdyż był on dodatkiem  do znacznie większej niespodzianki:) Ale to historia na oddzielny post ze zgoła innym klimatem, bo dla odmiany mocno kolorowym z... dziecięcego pokoju mego Jula:)



Byłabym zapomniała. Bree poprosiła mnie o moje trzy marzenia... To trudne, mam ich wiele i na różnych płaszczyznach... ale chyba te najważniejsze, to:
- zdrowie moje i moich bliskich, boje się chorób, boje się cierpienia jakie niesie ze sobą patrzenie na ból i chorobę innych;
- własne miejsce z duszą, do którego zapraszałabym innych, pracownia-sklep-galeria, innymi słowy praca, do której rano chciałoby się wstawać a po południu niechciałoby się wychodzić...;
- Meksyk i Indie - zobaczyć je niekomercyjnie, nie na jakiejś dwutygodniowej wycieczce w wypasionym hotelu, tylko móc przeżyć tam kilka miesięcy w swoim tempie i zobaczyć wszystko to.... o czym właśnie marzę:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...